Podejrzewam, że oszczędziłabym sobie wiele śmieszności i lepiej wiedziała jak wykonywać makijaż.
Patrząc na zdjęcia stwierdzam obecnie, że najlepiej wyglądam na tych, na których makijaż już mi się zmazał.
(zdjęcie zrobione w kwietniu 2011 roku) |
Zacznijmy więc (długą) listę licealnych grzechów, które popełniałam ;).
1. Za ciemny podkład, źle dobrany do typu cery
Po pierwsze zdecydowanie zły kolor! Za ciemny? Eee, coś ty, nie widać przecież. Tragedia!
Dla porównania w zimie, gdy nie wystawiam się na żadne działanie promieni słonecznych jestem gdzieś między NC15 a NC20 z MAC, natomiast w liceum jeździłam zawsze na wakacje do Hiszpanii i wracałam jako kompletny murzyn, czyli gdzieś między NC40, a może i nawet więcej. Czy wpadłam na to, żeby zmienić podkład? Gdzież tam! Pasowało i w zimie i w lecie!
Dodatkowo zawsze wybierałam podkłady matujące, a posiadam skórę suchą. Oczywiście nikt nie powiedział mi, że istnieje coś takiego jak podkład nawilżający, rozświetlający. Mat musiał być koniecznie! W dodatku doklepany toną pudru Synergen, oczywiście w zupełnie innym kolorze, bo kto by się tam przejmował.
2. Brak korektora pod oczy
O ile jakbym używała podkładów nawilżających, nie byłoby to taką tragedią, tak przy matujących niestety podejrzewam, że nie prezentowało się to najlepiej. Nakładałam podkład na całą twarz, także pod (i na!) oczy i heja! Mam nadzieję, że te wszystkie kremy jakie teraz stosuje naprawią moje błędy młodości.
3. Za dużo różu i złe jego rozmieszczenie
Pomarańczowy, widoczny z daleka róż w okolicach mniej więcej bronzera to był mój znak rozpoznawczy. Jak patrzę na zdjęcia i widzę ten makijaż to mam ochotę zapaść się pod ziemię. Najgorzej było jak szłam na imprezę, bo nakładałam go jeszcze więcej "bo przecież później się trochę zmaże". Mamo! Czemu pozwalałaś mi tak wychodzić z domu? Okej, dobra, muszę przyznać, że mama zawsze mówiła, że mam za dużo... Ja nie wiem gdzie ja widziałam takie makijaże, ale uważałam, że wygląda to świetnie. Zabijcie mnie.
4. Wyrywanie brwi na bardzo cienkie "plemniczki" i brak podkreślania
Jak widzę swoje brwi na zdjęciach to mam ochotę strzelić sobie w łeb. W dzieciństwie miałam dość spore "krzaczaste" brwi, ale były one dość jasne, jak zaczęłam je wyrywać to poszłam oczywiście na całość i miałam takie mini - mini brewki oczywiście w kształcie plemniczka, czyli więcej na początku, mniej na końcu. Koniecznie w półokrągły łuk. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, że taka była wtedy moda i większość dziewczyn tak nosiła. Oczywiście o podkreśleniu ich czymkolwiek nie było mowy. Malowanie brwi? No coś ty!
5. Zero blendowania cieni
Nie nosiłam ich codziennie, ale jak wybieraliśmy się na jakąś szaloną imprezę, malowałam oczy mocniej i wtedy sięgałam po moją paletę cieni (która była bardzo zabawna, mam ją do dziś, więc kiedyś wam pokażę - wszystkie cienie miały w sobie brokat!). Wiedziałam, że jaśniejszy cień należy położyć bliżej wewnętrznego kącika, a ciemniejszy bliżej zewnętrznego, więc brawa dla mnie. Nie wpadłam jednak na to, żeby rozetrzeć cokolwiek, więc chodziłam z wyraźną linią oddzielającą "gołą" powiekę (pod brwią) od tej z cieniem. Nakładałam je pacynką dołączoną do palety lub patyczkiem do uszu!
6. Czarna kredka na linię wodną
Jako zwieńczenie tego jakże pięknego makijażu na linię wodną oka lądowała czarna kredka zamykając i pomniejszając oko. Dlaczego ja to robiłam? Czemu mi nie powiedzieliście, że to wygląda tak tragicznie? Najbardziej koszmarne jest to, że kiedy zaczynałam się malować (jeszcze w podstawówce coś tam kombinowałam) to było to pierwsze co robiłam. Nie nosiłam tuszu, różu, nic... Tylko tą kredkę na dół oka i heja!
Więcej grzechów nie pamiętam.
Uciekam zanim spalę się ze wstydu i zażenowania. Na koniec dodam, że zazdroszczę dziewczynkom, które teraz zaczynają się malować, bo w internecie znajduje się całe kompendium wiedzy na temat makijażu. Ja tego nie miałam, więc malowałam się tak, jak myślałam, że powinnam. W jak wielkim byłam błędzie... ;)
A wy jakie makijażowe wpadki popełniałyście za młodu?
3,4,6 - dołączam:) I również szybko uciekam zanim spalę się ze wstydu:)
OdpowiedzUsuńKlasyka haha
UsuńNajważniejsze to: brak bazy pod cienie, niedobrze rozprowadzony podkład przy żuchwie, różowe barbiowe cienie, które mi nie pasowały, brak makijażu brwi i konturowania, blendowania. Pewnie też nakładałam podkład po oczy, ale nie pamiętam już :P
OdpowiedzUsuńO konturowaniu to ja nawet wtedy nie slyszalam! Nie bylo to chyna wg popularne. Brak bazy pod cienie oczywiscie u mnie tez!
UsuńTeż mam na koncie sporo grzechów młodości ;D
OdpowiedzUsuńKażdy chyba przez to przeszedł :)
UsuńPunkt 1 i 2 znam z autopsji :))
OdpowiedzUsuńNie uważam braku korektora pod oczami za błąd ;p Nakładałam podkład w te okolice i czasami dalej mi się zdarza, bo nie mam dużych cieni. A przez czarną kredkę chyba przeszli wszyscy.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że podkład MATUJĄCY pod oczy to błąd i to duży, bo tę okolicę wysuszy. Wg nie powinno się nakładać podkładu w okolicę oczu, bo nie jest to kosmetyk, który dobrze na tę strefę wpłynie, a już podkład z właściwościami matującymi to zbrodnia.
UsuńTeż nie mam dużych cieni pod oczami, ale tu nie chodzi o krycie, a o przesuszenie tej okolicy.
Też jestem takiego samego zdania co Marta :) Podkłady są za ciężkie.
UsuńMi krzywdy nie zrobił i nie uważam, że to złe. Może gorsze dla suchej cery faktycznie, ale ja takiej nie mam.
UsuńNo to przecież nie jesteś w stanie powiedzieć teraz już, że Ci zrobił krzywdę. Wysuszanie okolicy pod oczami odbije się na nas w momencie kiedy pojawią się zmarszczki. A sucha cera to już szczególnie ma przesrane z tym :). Jeszcze jak podkład jest jakiś lekki, nawilżający to może ujdzie, ale matujące nakładać na okolicę oczu to dramat.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńAle ja nigdzie nie powiedziałam, że kładę tam matujące podkłady ;) Ale generalnie niech kazdy robi co chce, mi to akurat nie przeszkadza i widzę, że dużo osób-nawet na yt-tak robi. Poza tym niektórzy naprawdę walą tam korektory dużo cięższe i gorsze on np odrobiny rozświetlającego/nawilżającego podkładu. Nie ma co panikować.
UsuńO matujących pisałam, bo takich wtedy używałam i takie kładłam. A to, że dużo osób kładzie pod oczy podkłady na YT to już wiele wizażystów się wypowiadało na ten temat, że aż im dech zapiera jak to widzą. Z tego co pamiętam chyba Karolina Ziętek w jakimś filmie o tym mówiła.
UsuńOczywiście, nie mówię, że nie możesz tak robić, tylko, że ja bym już podkładu pod oczy nie nałożyła raczej.
Wiem, że są osoby, które położą sobie beton pod oczy i im się nic nie stanie, ale ja tam wolę dmuchać na zimne :)
Brak korektora też mi towarzyszył. Z za ciemnym podkładem nie miałam problemu, jakoś zawsze mi się udawało dobrać ;) Z kredką i różem też - bo nie używam, cienie towarzyszyły mi bardzo rzadko;)
OdpowiedzUsuńTo chyba jesteś wyjątkiem, bo z kim nie gadam o tym, to każdy się przyznaje, że podkład był za ciemny zawsze haha :D
Usuńoczywiście, za ciemny podkład.. tragedia. jak sobie przypomnę to tak myślę 'jak ja mogłam tak chodzić' + w ogóle nie przypudrowana twarz (świeciłam się jak kula dyskotekowa :D)
OdpowiedzUsuńOj chyba lepsza taka niż ciastko jakie ja sobie robiłam hahha
UsuńJak piszesz o tym różu to zaraz przychodzi mi na myśl moja nauczycielka z chemii:P
OdpowiedzUsuńMoja od chemii w gimbazie nosiła zielony cień na powiekach i uważała, że to zmniejsza agresywność u uczniów hahahahahah
UsuńJa dawno temu w liceum też oszpeciłam moje brwi, a teraz za bardzo rosnąć nie chcą :/
OdpowiedzUsuńU mnie poskutkowała metoda "zostaw je dziewczyno" :) Przez jakiś czas wg ich nie wyrywałam i tylko podkreślałam je makijażem, aż w końcu zarosły na tyle, że mogłam dać im nowy kształt.
UsuńParę razy za ciemny podkład trafił na buzię - a brrrrr....;/:D
OdpowiedzUsuńCzarna kredka i brwi-plemniczki musiały być :D
OdpowiedzUsuńCo to była za moda na te brwi to ja nie wiem hahah
UsuńSama kiedyś nakładałam czarną kredkę na linię wodną :D
OdpowiedzUsuńMoze to tez byl jakis trend :P
UsuńJa w gimnazjum miałam taki puder mozaikę do przypudrowania nosa i był on generalnie dla mnie za ciemny, ale na nosie jakoś uszło. No ale oczywiście nałożyłam go kiedyś na całą twarz i strasznie mi się to spodobało, bo chyba nigdy nie byłam tak opalona :D hahaha. Poza tym też używałam pomarańczowego różu, bo pani w Inglocie powiedziała, że jak mam zaczerwienioną twarz, to mam używać takich bardziej brązowych róży i żeby nie było, nic nie mam do jakichś takich brązowych, brzoskwiniowych róży (kusi mnie mocno Warm Soul z Maca :( ), ale tamten był taki rudy, bleee. A czarnej kredki nigdy nie używałam na szczęście :D
OdpowiedzUsuńJa ogolnie uwielbiam brzoskwiniowe roze i bardziej mi pasuja, ale ja nakladalam tyle, ze wyglądał dokladnie tak jak w opakowaniu hahahaha
UsuńHaha wyobraź sobie, że mi się udało przeżyć bez ani jednego z tych błędów :D Od początku wstrzeliłem się w make up bez przypałów :D
OdpowiedzUsuńNiemozliwe! Jak tego dokonalas???
Usuńoj ci ważne że wiesz teraz jak to wszystko się robi XD
OdpowiedzUsuńCiekawe czy za parę lat siądę i pomyślę np. boże co ja wymyśliłam, że buzię się konturuje albo coś takiego :)
UsuńHahaha nie martw się ja miałam dokładnie to samo :) może tylko brwi miałam normalne ;D
OdpowiedzUsuńNie nosiłaś plemniczków? Zazdroszczę haha
Usuńoj ja też takie błedy popełniałam! strasznie się wstydzę czarnej kredki na linię wodną, a malowałam się tak chyba przez całe gimnazjum i myślałam, że wyglądam super haha <3
OdpowiedzUsuńNo ja i mój róż intensywny też myśleliśmy, że jesteśmy tacy cool :<
UsuńKiedyś były inne czasy i każdy chodził dziwnie umalowany :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie też mi się wydaje, że kiedyś się tak na to nie zwracało uwagi..
UsuńTeż popełniłam kilka takich grzeszków.. :D
OdpowiedzUsuńAh, makijażowe błędy młodości <3 Co prawda, u mnie to nie wyglądało aż tak jak u Ciebie, ale... standardowo - za ciemny albo za jasny podkład (wybieranie podkładu na oko) no i czarna kredka na linię wodną. Dwie tragedię, których po prostu nie jestem w stanie przeżyć do dzisiaj jak widzę stare zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńZ tymi podkładami to wiele osób miało chyba problem :P
UsuńKażdy ma jakieś tego typu błędy :)
OdpowiedzUsuńJa wg myślałam wtedy, że buzia MUSI BYĆ matowa hahahaha
OdpowiedzUsuńwidzę tu kilka swoich błędów, może też kiedyś stworzę taki post :D
OdpowiedzUsuńCzarna kredka na linii wodnej lądowała u mnie swojego czasu nie raz ...:)
OdpowiedzUsuńOooo, 1,2 i 6 to moje błędy! :D
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście tylko dwójka :D
OdpowiedzUsuńOj skąd ja to wszystko znam. Najważniejsze, że teraz sztukę makijażu mamy już opanowaną heh :-)
OdpowiedzUsuń