Dziś mijają dokładnie dwa tygodnie odkąd go używam i myślę, że to wystarczający czas, abym mogła się o nim wypowiedzieć. Już dawno chciałam zrobić jego recenzję, ale ciągle jeszcze przesuwałam ten post, bo dawałam mu kolejne szanse. I tu już spaliłam i wiecie, że niekoniecznie go pokochałam. Dlaczego?
Zacznijmy może od pozytywów, bo jest ich trochę i nie mogę powiedzieć, że tusz jest bublem. Po prostu chyba spodziewałam się czegoś więcej po tych wszystkich recenzjach pochwalnych.
Plusy:
- Silikonowa szczoteczka - lubię takie o wiele bardziej niż te klasyczne, bo mam wrażenie, że o wiele lepiej rozczesują rzęsy i po prostu lepiej mi się nimi maluje.
- Opakowanie - no jest przepiękne! O wiele ładniejsze od innych maskar, jakie ostatnio miałam np. z Eveline, Lovly czy Rimmel.
- Trwałość - jest aż za dobra co powoduje problem ze zmyciem, ale wolę dłużej makijaż zmywać, niż żeby mi się rozmazywał w ciągu dnia.
- Efekt końcowy - jak już pomęczę się z jego nałożeniem (opiszę to w minusach) to nie wygląda to źle, miewałam gorsze tusze.
Minusy:
Zacznijmy od pytania: Kto ma rano czas na zabawę z tuszem 5min? No ja nie, dlatego tusz musi być kosmetykiem szybkim do nałożenia. Z tym bawię się po prostu całe wieki. Dlaczego?
Na początku myślałam, że to dlatego, że tusz jest świeży, dlatego dawałam mu kolejne i kolejne szanse, ale po 2 tygodniach już dawno powinno mu przejść, a tymczasem: TUSZ NAKŁADA SIĘ W TAKIEJ ILOŚCI, ŻE NAWET NAJBARDZIEJ INNOWACYJNA SZCZOTECZKA NIE JEST W STANIE GO ROZPROWADZIĆ BEZ SKLEJANIA RZĘS I TWORZENIA GRUDEK. Niestety, nie da się go nałożyć bez użycia drugiej, czystej szczoteczki do rozczesywania rzęs i ściągania nadmiaru tuszu. Już po jednej warstwie muszę użyć szczoteczki dodatkowej, żeby rozczesać rzęsy, natomiast nałożenie warstwy drugiej zawsze kończy się tekstem "no i coś ty narobiła, było zostawić jak jest", skleja i po 5-6 rzęs w jedną.
Owszem, po wyczesaniu i porozdzielaniu każdej rzęsy efekt jest bardzo ładny i rzęsy wyglądają na pogrubione, ale tusz z Lovly robi to samo, a może i nawet lepszą robotę w pół minuty.
Dodatkowo, nigdy (a używam go codziennie od 2 tygodni) nie udało mi się nie ubrudzić tym tuszem. ZAWSZE MUSZĘ BRAĆ PATYCZEK DO USZU I CZYŚCIĆ WSZYSTKO WKOŁO. I o ile nie jest to takie straszne jak nie mam cieni, to jak męczę się z cieniowaniem to nie uśmiecha mi się trzeć później i ścierać cieni (tak, czekam aż zaschnie, ale on jest tak odporny, że nie da się go zmyć nie usuwając częściowo makijażu oka).
Kolejny minus jest taki, że o ile bardzo podoba mi się ta szczoteczka, to niestety nie umiem pomalować nim dolnych rzęs i tu chyba nie winna jest szczotka, ale tusz sam w sobie, którego nakłada się za dużo.
Na koniec dodam, że moje rzęsy na prawym oku są dziwne i w zewnętrznym kąciku opadają w dół, reszta jest ładnie uniesiona do góry. Radzę sobie z tym używając zalotki i zazwyczaj każdy tusz, lepiej lub gorzej, ale trzyma je w miarę podkręcone. Ten jest tak ciężki (nakłada się go kilogram), że ten mój zewnętrzny kącik opada zaraz po pierwszej warstwie i muszę już pomalowane rzęsy dodatkowo traktować zalotką.
Podsumowując, tusz daje bardzo fajny efekt (jest u mnie w rankingu zaraz po Lovly), ale niestety czas i "pieprzenie się" podczas jego nakładania totalnie go dyskwalifikują. Oczywiście, ja zużyję go do końca, ale nie kupię ponownie.
Miałyście tę maskarę? Co o niej myślicie?
Miałyście tę maskarę? Co o niej myślicie?
Zanudzałam was ja,
Marteł
Zastanawiałam się nad jej zakupem... Teraz już wiem, że muszę sobie ją odpuścić :)
OdpowiedzUsuńSzczerze? Lovly daje lepszy efekt :)
Usuń*Lovely :)
UsuńNie miałam i teraz wiem, że się na niego nie skuszę pomimo jak dla mnie fajnej szczoteczki.
OdpowiedzUsuńU mnie nie daje efektu sklejonych rzes, nic nie poprawiam druga szczoteczka, a zalotki uzywam tylko raz - przed wytuszowaniem. Dla mnoe to numer jeden, kocham, kupilan zapas i polecam. U mnie tez jest recenzja ;)
OdpowiedzUsuńAh, i dla mnie to naskara z lovely strasznie skleja. Mam wrazenie, ze to zalezy od rzes ;)
UsuńJa mam dosc dlugie rzesy i raczej na nie nie narzekam, ale ten tusz mi je skleja mocno. Wiesz, wyczesuje to i wyglada serio ladnie, ale to z 5 min zabawy :( a Lovly mi ladnie pogrubia. To chyba tez zalezy kto jaki tusz lubi, lovly jest suchy a ten mokry straszliwie.
UsuńPowiem Ci, że ja używam go jakiś miesiąc i dopiero teraz zaczął się robić bardziej suchy, ale to jeszcze nie konsystencja z Lovely. A ten Lovely też mi podrażnia oczy od twardej szczoty :( Może jeszcze się do niego przekonasz :)
UsuńNo na pewno chce go zużyć, bo nie jest zły tak totalnie. Może jak wyschnie będzie lepszy.
UsuńA tak miałam na niego ochotę... Lovely także się u mnie średnio sprawdza. Nie lubię go, nie wiem dlaczego ale nie lubię...
OdpowiedzUsuńKazdy mial chyba na niego ochote po tej reklamie, jaka mu robiono w internecie...
UsuńJa podobnie jak koleżanki miałam ochotę kiedyś wypróbować tę maskarę, ale wobec tego, co piszesz, zastanowię się :)
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwsza recenzja tego tuszu, która jest niezbyt pochlebna. Nie miałam jej więc nie potrafię się odnieść ale nie lubię i nie toleruję jeśli tusz mi skleja rzęsy więc mocno się zastanowię przed zakupem akurat tej maskary
OdpowiedzUsuńWlasnie tez same pozytywne widzialam i zastanawiam sie, czy czesc z nich nie byla platna niestety..
UsuńTrudno powiedzieć, może? Czasami bardzo widać, że tak się właśnie dzieje a czasami trudno wyczuć.
UsuńWydaje mi się, że niestety tusz potrafi być bardzo kapryśnym produktem - dla jednego będzie grało i furczało a inny ma inne rzęsy (dłuższe, krótsze, rzadkie, oklapnięte itp) i będzie to wyglądało gorzej / nieaktrakcyjnie.
Właśnie doszłam do tego, że wszystkie pozytywne, lub większość, opinie czytałam u osób, które mają krótkie rzęsy, więc może po prostu przy takich się sprawdza. Ja mam dość długie.
UsuńSzczoteczkę ma bardzo fajną. :)
OdpowiedzUsuńOo tak! Takie sa moje ulubione!
UsuńNie miałam jej, kocham tusze Bourjois :)
OdpowiedzUsuńNie probowalam, ale Bourjois uwielbiam, wiec moze sie skusze. Jaki polecasz?
Usuńoj pieprzenie się z tuszem mnie nie zachęca bo ja z tych nerwowych:D
OdpowiedzUsuńChciałam go kupić ale jak skleja rzęsy to raczej sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i niestety u mnie też kończyło się na efekcie pandy i zmywaniu w koło patyczkiem ;/
OdpowiedzUsuńNo ja sie nim zawsze brudze! A umiem malowac rzęsy...
UsuńMiałam na nią ochotę, ale już mi przeszła ;p
OdpowiedzUsuńja wiecej nie dam szansy tej marce, ma slabe tusze, a wyprobowalam juz wiekszosc
OdpowiedzUsuńNie miałam jej, ale widziałam te wszechobecne zachwyty nad nią w sieci i chyba z racji tego troszeczkę odpuściłam, bo wiem, że większość tych wpisów była po prostu płatną kampanią reklamową. Może za jakiś czas spróbuję co potrafi, na razie nie mam ciśnienia :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie kurde szkoda, że przy żadnym wpisie nie widziałam notki, że to płatny wpis a mega dużo o tym tuszu czytałam... Może dlatego miałam wysokie wymagania.
Usuńwłaśnie go kupiłam, ale musi jeszcze poczekać, szkoda że u Ciebie się nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńNie sprawdził to może za dużo powiedziane, bo jak już się z nim pobawię to daje bardzo ładny efekt i jest trwały, ale po prostu szukam czegoś lepszego :)
UsuńSzkoda, że tyle trzeba się namęczyć. Ja go nie miałam, od dawna używam Miss Sporty;)
OdpowiedzUsuńmalowanie dolnich rzes to raczej kwestia przyzwyczajenia, mam wersje wodoodporna i dla mnie jest hitem! jedna warstwa juz wystarcza by super rzesy podkreslic :) + nic mi sie nie odbija na powiekach:)
OdpowiedzUsuńPrzyzwyczajenie to może być do szczoteczki, ale tutaj mi nie wadzi szczoteczka, tylko to, że tuszu nakłada się za duzo!
UsuńHaha- bynajmniej nie przekonałaś mnie do zakupu :):):)
OdpowiedzUsuńO nie, dobrze ze do nie kupiłam.
OdpowiedzUsuńA myślałam o niej...
OdpowiedzUsuńomijam konsekwentnie i od lat wszelkie tusze Maybelline z daleka bo nadal mam traumę po pierwszym -i ostatnim - tej marki jaki miałam - to był taki w różowym opakowaniu, reklamowany kiedy ta marka wchodziła do Polski ( i wtedy Mama mi go kupiła) jako najbardziej popularny tusz w USA ...
OdpowiedzUsuńMam i jestem z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa niestety brudzę się wszystkimi tuszami :P
Lubię tusze Maybelline, ale tego nie miałam i myślę, że po niego nie sięgnę :)
OdpowiedzUsuńMoja Maybelline czeka w kolejce... :D
OdpowiedzUsuńNie kusił mnie i widać miałam nosa, nienawidzę jak tusz skleja mi rzęsy...
OdpowiedzUsuńNigdy nie maiłam i raczej nie kupię:)
OdpowiedzUsuńOstudziłaś mój zapał do jej zakupu :)
OdpowiedzUsuńszkoda że tak trzeba się z nim bawić bo jak mam na 8 rano do pracy to czas nie pozwala mi na takie zabawy..
OdpowiedzUsuńNo dokładnie!
UsuńNie używałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze taki z niego gagatek :/
OdpowiedzUsuńTeraz jak troche przesechł to jest lepszy, ale dalej robi grudy...
UsuńTeż kupiłam i na początku także byłam przerażona ilością produktu jaki się nabierał. Ale od kilku dni stały się jakieś cuda i już jest duuuużo lepiej! Efekt na moich rzęsach super, zbieram się do posta, więc na pewno pokażę. Tylko to zmywanie! Ale jestem dzielna. :D
OdpowiedzUsuńNo zmywanie jest okropne! Ja muszę używać oleju kokosowego! Nawet dwufazówka nie daje rady!
UsuńNie miałam jeszcze do czynienia z tym tuszem :)
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się nad kupnem, ale teraz się waham.
OdpowiedzUsuńNie miałam jej jeszcze, ale kusiła mnie. Jednak koniec końców cieszę się, że się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńPs. Co do wosku o zapachu konwalii to nie jestem pewna czy go gdzieś znajdziesz bo sama świeca nie jest dostępna w sklepach ;) chyba, że na allegro trafisz na unikalną ofertę.
Ojej :( Szkoda, bo uwielbiam konwalie!
UsuńNie miałam wcześniej tej mascary, jeżeli nakłada tak dużo tuszu na szczoteczkę to może wytrzyj ją odrobinę w chusteczkę przed nakładaniem :)
OdpowiedzUsuńWiem, znam takie tricki, ale oceniam tusz sam w sobie. Jak kupuję kosmetyk to nie chcę mieć z nim dodatkowej roboty, tylko chcę, żeby od razu wyjmował idealną ilość produktu.
UsuńNie ciągnie mnie do niej :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz czytam negatywną opinię o tym tuszu, sama jeszcze go nie miałam, ale chyba zastanowię się czy warto dalej zawracać sobie nim głowę skoro tyle problemów z nim miałaś ;)
OdpowiedzUsuńPo trzech tygodniach robi się nawet spoko, ale dalej się nim brudzę wszędzie! :D
Usuńnie miałam :) na razie mam z eveline i nawet sobie daje rade:)
OdpowiedzUsuńco za tusz brudasek.... chyba nie miałabym cierpliwości do niego.
OdpowiedzUsuńSzkoda że aplikacja jest taka nieprzyjemna :)
OdpowiedzUsuńGreat post !! I expect very good follow-up would seem to block the GFC so I kissed my blog bye :)
OdpowiedzUsuńhttp://beautybeybi.blogspot.com.tr/
Szczoteczka mi w nim zdecydowanie odpowiada.
OdpowiedzUsuńJa tam go lubię nawet jeśli muszę się namęczyć :) bo daje dobre efekty :)
OdpowiedzUsuńTeraz jest okazja wygrać nie tylko tusz ale i markowe torebki. Im nas wiecej tym lepsze będą nagrody. Dolączcie do zjawiskowych Polek. https://www.facebook.com/maybellinepolska
OdpowiedzUsuń